poniedziałek, 5 listopada 2012

W świecie wiatru i wierzb - Wyznania chińskiej kurtyzany


„- To był doniosły dzień w moim życiu. Przekroczyłam próg świata wiatru i wierzb.
- Jak właściwie tłumaczy się ta przenośnia? – spytała Forsycja – Jest mi znana, rozumiem sens, ale nie jest mi zupełnie jasna.
-Tłumaczy się bardzo zwyczajnie. W tym świecie stosunki erotyczne są przelotne, a kobieta musi być giętka i mocna zarazem, jak wierzba, aby nie dać się połamać porywom wiatru. Trafiłam do tego świata nie z własnej woli, zmusił mnie do tego fatalny zbieg okoliczności. Miałam szczęście,  że na samym początku znalazłam się w Zakątku Porannej Świeżości. To mi otworzyło drogę do zawodu kurtyzany. Było przepustką do lepszego bytu, bez głodu i poniewierki. Zostałam kurtyzaną i możesz się śmiać, ale dla rzuconej na pastwę losu niewolnicy była to kariera.”

K: Książka ta stanowi rozmowę dwóch przyjaciółek. Dong Mei (Zimowa Śliwa) główna bohaterka opowiada Forsycji o latach swej młodości, które spędziła w Chinach sprawdzając się w roli kurtyzany. Lata te dotyczą okresu drugiej wojny światowej i okupacji Chin przez wojska japońskie.

E: Faktycznie nasza bohaterka może powiedzieć, że mimo sytuacji w której się znalazła dopisało jej szczęście. Została sprzedana do niezbyt przyjemnego miejsca:

„ Z bramy wchodziło się do zawsze zaśmieconej sieni i obskurnego kantorka z widokiem na błotnisty placyk, gdzie wozacy uwiązywali kiedyś konie, muły i wielbłądy. Wokół placyku było kilkanaście przylegających do siebie izdebek, a raczej komórek, w których dziewczyny przyjmowały klientów. Byli to głównie robotnicy, riksiarze, tragarze, nawet uliczni żebracy. Można powiedzieć – lumpenploretariat. Spoceni, cuchnący, najtańsztm alkoholem, szukali kilku chwil przyjemności w barłogach ordynarnych dziewek, na ogół pospolitych ulicznic, w najlepszym razie podstarzałych prostytutek, które ze względu na wieku wyrzucono  z porządniejszego zakładu. Dziewczyny przystrajały się w tanie błyskotki, ale rzadko się myły i nie prały poplamionych jedzeniem kubraków. Higiena w mojej wsi też nie była wzorowa, ale tu niechlujstwo i obojętność na brud przechodziły wszelkie pojęcie.”

Szczęście Dong Mei polegało na tym, że właściciel tego przybytku zauważył jej nieprzeciętną urodę i sprzedał ją z zyskiem do wytwornego domu kurtyzan, gdzie uczyła się sztuki bycia kurtyzaną.

K: Jak się okazuje musiała wiele się nauczyć, bo kurtyzana musi być jak kameleon. Powinna się zmieniać wedle osobowości i upodobań swoich klientów. To cała sztuka uwodzenia, zanim otworzy wrota do Jaspisowej Bramy – to sztuka zaparzania herbaty, konwersacji, zabawiania śpiewem i dowcipem, to bezbłędne rozpoznawanie potrzeb swoich klientów, łagodzenie ich rozterek.


E: Jest to lektura lekka i dobrze się czyta. Odrywa od otaczającej nas rzeczywistości. Nie brakuje w niej intymnych i zmysłowych scen, ale napisanych w taki sposób, że poetycka przenośnia wygrywa z dosadnością.

K: Cóż tu dużo mówić, czy też pisać. Po prostu trzeba przeczytać J

Choć na zakończenie dorzucę:

„ … Dzisiaj szacuje się Kobietę, wedle rozmiarów w tyłku i w biuście”

To chyba nigdy się nie zmieni, jeśli się mylę to napiszcie : )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz